Morgul
Morgul
bojadżijew bojadżijew
293
BLOG

Projekt recenzja 35. Morgul "the horror grandeur"

bojadżijew bojadżijew Kultura Obserwuj notkę 5

 

               Proponując Morgul pojechałem trochę po bandzie, zaproponowałem projekt z małym stażem muzycznym, o którym słuch teraz powszechnie zaginął, ale co tam, szukamy perełek nieoczywistych, by tylko wzmóc poszukiwania zapalonych czytelników (wow - tych co niemiara). Do 2000 roku Morgul jako kolejny produkt norweskiej sceny black metalowej niespecjalnie się wyróżniał, kombinował troszkę, ale nie wybił się nad przeciętą. Na fali popularności black metalu, szczególnie  w formie symfonicznej w wykonaniu dimmu borgir czy cradle of filth, pojawił się Morgul w nowej odsłonie – horror metal lub też jak kto woli dark metal. Posłuchajcie kompozycji tytułowej – szum i skrzepienie starego gramofonu, mordercze opętanie twórcy dzieła nieskończonego, szaleństwo kompozytora, tak to muzyka pod stan zawirowań sfery psycho.

Artystyczne opętanie. Blackowa atmosfera, thrashowe riffy, chory i różnorodny wokal, a obok stary, szumiący gramofon. Skojarzenia z „freaks”, czy „carnivale”, zbudowane na metalowym gruncie. Bardzo spójny materiał, bo kolejne płyty Morgul, mimo ciekawych pojedynczych kompozycji, nie przemawiały z taką zwartą siłą. Nie jest to płyta wybitna, ale bardzo ciekawy soundtrack do kultu szaleństwa - pomysł, który jest spójny i zaraża umysł chłonny na różne chore inklinacje. Dla fanów schizo-pyscho klimatów 4. Daj się opętać, w stylu retro :) 

Recka wmichaela

Recka dawrweszte 

 

bojadżijew
O mnie bojadżijew

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura