bojadżijew bojadżijew
313
BLOG

Projekt recenzja 47.Baroness "yellow & green"

bojadżijew bojadżijew Kultura Obserwuj notkę 0

 

 

Moja propozycja to jak na preferowane przeze mnie zainteresowania muzyczne, pozycja dość „lajtowa”. Choć sam Baroness na swoich 2 poprzednich płytach łoił dość mocno, a kwalifikowano ich jako młodszych i mniejszych kuzynów Mastodon, to panowie nad „yelllow&green” zupełnie odpuścili sobie oczekiwania twardogłowych i nagrali płytę stricte rockową. Nie ma tu metalu, nie ma miażdżącego ciężaru. Jest raczej spokojnie, z paroma wyjątkami, gdzie bardziej otwierają przestery („take my bones away”, jako dobry kop na początek).
Dostajemy do łapek 2 dyskową ( czyli podwójną) płytę, sporo materiału, który wypełniają na prawdę udane kompozycje. Niezwiązani wytycznymi stylu lub też odrzucający konwenanse muzycy Baroness postawili na jakość poszczególnych utworów. Oczywiście pomaga w tym fajne, bardzo analogowe brzmienie nagrań, ciepłe, ciut brudne, lekko stonerowe. Lider, John Beizley dysponuje fajnym głosem i śpiewa z „otwartą przyłbicą”, mocno, pełnym gardłem, czysto i klarownie. Choć nie jest jakimś wybitnym śpiewakiem, to czuć w jego robocie pasję. Świetnie brzmią gitary, masa najróżniejszych efektów, pogłosów, delayów, ubarwia wyborne partie solowe. Sekcja z racji brzmienia, o którym wspomniałem, brzmi mocno i naturalnie,. Tu nie ma miejsca na triggery i inne plastykowe bajery. Brzmi to bardzo „organicznie”.
A do kogo porównać? Nie mam za bardzo pomysłu na odniesienia, Dawrweszte wspomniał mi o sporym szacunku jakim cieszy się Baroness wśród indierockowców. Ale czy ma to jakieś znaczenie? Dobra muzyka się obroni. Nawet w tak zarysowanym scenariuszu - bo oto zespół, który grał dość mocną muzykę, łagodnieje, nagrywa podwójną płytę, gdzie czady stanowią jakieś 30 % a i one są inne iż dotychczas. Czyli spore ryzyko, ale się im udało. Bo jak  nagrywa się z pasją, bez kalkulowania, to rodzi się świetna muzyka. Dla mnie to bardzo „przestrzenna” i uduchowiana rzecz. Materiał broni się jako całość, stąd nie wyróżniam poszczególnych kompozycji (może warto wspomnieć o uroczym „foolsong”). Takie coś udaje się rzadko, więc warto się cieszyć i docenić, ocena 9/10.  
 
Recka Dawrweszte
Recka Wmichaela 
 
bojadżijew
O mnie bojadżijew

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura